Rozmiar modelki ma znaczenie. Dla czytelniczek pism modowych na pewno.
Pewnie nie nadchodzi zmierzch modelek rozmiaru zero, które są ulubienicami światowych projektantów, ale coraz śmielej modelki rozmiaru '+' pojawiają się nie tylko na wybiegach, ale i na rozkładówkach największych pism modowych.
Ciężko to nazwać trendem, ale gazety, które się decydują na pokazywanie kobiet o normalnych kształtach, zyskują sobie stałe grono czytelniczek. Kobiety coraz rzadziej chcą się utożsamiać z wychudzonymi modelkami, a same chcą być seksowne i być odbiorcami wielkiej mody. Jest to też dobra droga aby odróżnić się od innych pism, które wytrwale promują rozmiar zero.
Magazyn Look, który zanotował 0,5% wzrostu nakładu, po tym jak zdecydował się na pokazywanie naturalnych kształtów, Essential z zaskakującym średnim wynikiem 12,7 % wzrostu (pierwszy numer, w którym nie pozowały chude modelki odnotował 25% wzrost). Wydawca tego drugiego pisma - Jules Barton-Breck - powiedział, że chce robić magazyn bardziej dla czytelniczek, bez względu na rozmiar. Jak widać opłaciło się. Pomijając fakt chwytu reklamowego - wciąż takie okładki odbijają się głośnym echem w mediach na całym świecie, promowanie naturalnego rozmiaru może się opłacić nie tylko wydawcom, ale i projektantom. Wystarczy tylko przekonać kobiety, że każda może wyglądać dobrze, bez względu na to czy nosi rozmiar 8, czy 14.
Ben Barry, doktorant Uniwersytetu w Cambridge, dowodzi na próbie 3 tysięcy kobiet, że chcą one widzieć siebie na okładce, kobietę swojej rasy, ze swoim kolorem oczu, swoim kolorem włosów; niekoniecznie białą modelkę w rozmiarze zero. Nic dziwnego. Chęć bycia docenionym przez innych i bycia ucieleśnieniem piękna wygrywa. Bez względu na rozmiar.
No i oby ta tendencja zaczynała dominować.
OdpowiedzUsuńOby pojawiały się i chude modelki i te normalnych rozmiarów i te rozmiarów '+', tak jak w normalnym życiu :).
OdpowiedzUsuńwarszawa czyta pudelka !
OdpowiedzUsuń